Abasz'Har: Forum o Dungeons & Dragons

Lasard

Lapis Lazurit

Chłopak odłożył kartkę i usiadł na łóżku.
-Tak, tak. Tylko kiedy będzie śniadanie?

Azgoth

Beren

Gnom pokręcił głową.
- Zaraz powinno być. Zadzwonią jak zwykle.

Arvelus

Jak na słowo mocy, z ostatnim słowem Berena usłyszeć się dało potężne uderzenie dzwonu

Lasard

Lapis Lazurit

Lapis spojrzał dziwnie na gnoma.
-Eee... -chciał coś powiedzieć ale tylko machnął ręką i opuścił pomieszczenie. Udał się do stołówki.

Azgoth

Beren

Gnom podążył za chłopakiem.

Arvelus

Doszliście na stołówkę.
Większość mieszkańców już była.
Na śniadanie były podpłomyki, do tego na stołach stały konfitury śliwkowe, sos pikantny i czosnkowy. oraz mleko, woda i cienkie wino o procentach bardziej symbolicznych.

Lasard

Lapis Lazurit

Lapis zjadł szybko co miał zjeść i udał się do pokoju przywódcy organizacji (nie pamiętam nazwy XD).

Arvelus

///spójrz na str 3;]
Organizacja nazywa się Egredii

Kiedy już kończyłeś jeść na podest wszedł jeden z łowców. Ten sam co wczoraj. Głosy na sali umilkły, wszyscy spojrzeli niego.
-Dobra. Jak zwykle będę mówił krótko.
Wczoraj została popełniona poważna zbrodnia. Zabito człowieka- męża i ojca. Zabito Łowcę Czarownic. Skręcono mu kark. Nie wiem o co wam chodzi, wielu z was było wyrzutkami, a tu żyjecie jak szlachta.
Zrobił pauzę i powolnym wzrokiem przeleciał po więźniach. Miałeś wrażenie, że na tobie jego wzrok zatrzymał ię wyjątkowo długo

Lasard

Lapis Lazurit

-"Tak ale byliśmy wolni." -dodał w duchu, opuścił jadalnię i udał się do pokoju przywódcy Egredii.

Arvelus

Kiedy wstałeś i zrobiłeś kilka kroków łowca podjął dalej monolog
-Winny został złapany kiedy... pozbywał się ciała. Dziś, równo w południe, odbędzie się sąd. Moglibyśmy go zabić wedle prawa krew za krew i nie mielibyście prawa osądzić nas o niesprawiedliwość, ale jesteśmy ludźmi cywilizowanymi i nie uznajemy kary śmierci bez wyroku.

(wychodzisz, czy słuchasz dalej?)

Lasard

Lapis Lazurit

Chłopak zignorował mężczyznę i ruszył dalej do pokoju Egredii.
-"Trzeba się śpieszyć z ucieczką." -pomyślał.

Arvelus

Doszliście do pokoju w którym wczoraj widzieliście się z szefową.
Kiedy zapukaliście nikt nie odpowiedział

Lasard

Lapis Lazurit

Lapisowi dopiero teraz się przypomniało że przecież przywódczyni tej organizacji pewnie jest jeszcze na stołówce. Postanowił poczekać aż wróci.

Arvelus

Po jakiś 10 minutach ludzie zaczęli wracać.
Zauważyłeś, że dziwnie na ciebie spoglądali i kończyli swoje rozmowy kiedy przechodzili obok ciebie.

Lasard

Lapis Lazurit

Lapis zaczynał się martwić.
-"Wiedzą..." -pomyślał.

Arvelus

Po jakimś czasie zobaczyłeś kogoś w płaszczu z twarzą ukrytą w kapturze. Ciemność w nim wydawała ci się dziwna, w aktualnym oświetleniu powinieneś widzieć częściowo twarz, a widziałeś tylko ciemność...
Drobna postać zignorowała cię i weszła do pokoju zostawiając otwarte drzwi, potem usiadła w rogu krzyżując nogi
-No na co jeszcze czekasz?! Właź!
Warknęła najwyraźniej wściekła

Lasard

Lapis Lazurit

Lapis posłuchał kobiety i gdy Beren również wszedł do środka zamknął drzwi.

Arvelus

-Genialnie, po prostu genialnie. Ech... Logicznie rzecz biorąc powinnam was wydać strażnikom i miała bym spokój, wszyscy mielibyśmy spokój. Rzecz jasna poza wami, choć z drugiej strony to byście mieli spokój ostateczny, że się tak wyrażę. Nie ważne, mam chorą manię na punkcie lojalności względem swoich, a zabiliście tego strażnika wykonując moje polecenie. Ale teraz do rzeczy. Złapali Vretha, kiedy pozbywał się resztek ciała. Gdybyście raczyli zostać do końca byście usłyszeli, że podejrzewając, że miał wspólników, a wy oczywiście musieliście wyjść zwracając na siebie uwagę. Wszyscy więźniowie was podejrzewają, a łowcy już na pewno. Co wam strzeliło do głowy aby opuszczać salę?!
Beren najwyraźniej chciał coś powiedzieć, ale tylko zwiesił głowę

Lasard

Lapis Lazurit

-Po prostu nie chciało mi się dalej słuchać tych bredni. Według nich żyjemy tu jak szlachta?! Phi... dobre sobie. -chłopak niemal krzyczał.

Arvelus

Kobieta błyskawicznie wstała, nawet nie zauważyłeś kiedy znalazła się o cal od ciebie.
Musiała ostro zadzierać głowę, bo była od ciebie niższa, ale i tak widziałeś jedynie zarys twarzy w ciemności, a jednak czułeś na sobie jej spojrzenie, przygniatało. Z taką siłą, że poczułeś się jak małe dziecka patrzące na wściekłego ojca
-Nie słuchasz mnie?- warknęła groźnie- Przez to wasze wyjście wszystkie podejrzenia padły na was. Mówi ci to coś?

Lasard

Lapis Lazurit

-Czy to znaczy że mamy przerąbane? -powiedział sarkastycznie a potem nagle dodał- Ile macie tych pałek od strażników?

Arvelus

-A żebyś wiedział. Macie cholernie przerąbane. Dam ci radę, kiedy ktoś chce ci uratować skórę to postaraj się okazać mu szacunek, bo bezczelność nie jest mile widziana. Pałek mamy sporo, tak dużo, że aż za mało. Przypominam, że oni nie mają bransolet. Wielu z nich to magowie poważnej rangi. Póki nie pozbędziemy się ich nie bardzo jest sens brać się do otwartego powstania. Wystarczy jedna ognista kula aby spalić trzech z nas.

Lasard

Lapis Lazurit

-A znaliście do dziś hasło które je aktywuje? Próbowaliście użyć ich do zniszczenia bransolet?

Arvelus

"Bogowie"
Szepnęła bardziej do siebie kobieta odwracając się, jej szata zamaszyście ją otoczyła.
Przywódczyni zrobiła kilka kroków i gwałtownie usiadła znowu w rogu. Zrobiła to tak szybko, że przez chwilę szata odsłoniła jej piszczele. Była potwornie chuda, cera też była dziwnego koloru, choć tego już nie określiłeś, bo za szybko zniknęła ci z oczu.
-Ty na prawdę sądzisz, że jesteś taki wyjątkowy? Wybacz, ale mylisz się. Chodzą po ziemi ludzie wyjątkowi i tu też tacy są, ale ty do nich nie należysz. Ja też nie, ale o tym nie gadamy. Po pierwsze. Tak, znamy hasła. Zaznaczam, hasła. Bo każda pałka ma inne. Na rękojeści, z dołu jest runa z tym hasłem. Runa w pradawnym alfabecie smoków z otchłani, przed tym jak wyewoluowało ono w pismo sylabiczne, a potem literowe. Bardzo niewiele istot tego świata zna tę mowę, ale mamy swoje sposoby aby poznać te hasła. A teraz odpowiem na twoje drugie pytanie. Te bransolety są z metalu, nie znanego mi, ale to wciąż metal. Wiesz jaka jest zależność pomiędzy metalami a elektrycznością?

Lasard

Lapis Lazurit

-Nie wiń mnie za to. Do niedawna sądziłem że tak jest naprawdę i teraz ciężko jest mi się przyzwyczaić. -powiedział do niej i przez chwilę się zastanawiał- A próbowaliście w jakikolwiek sposób zniszczyć te bransolety?